Książka dostępna od 14.02.2020 r.
Ta niezwykła książka sprawi, że czytając tę samą stronę, nie tylko się uśmiechniesz, ale i zastanowisz.
Daniel H. Pink, autor „Drive” i „Kiedy”
Pewnego deszczowego popołudnia Gretchen Rubin doznała prawdziwego objawienia w najmniej spodziewanym miejscu: autobusie komunikacji miejskiej. Zdała sobie sprawę, że „dni są długie, ale lata krótkie. Czas mija, a ja poświęcam zbyt mało uwagi sprawom, które mają prawdziwe znaczenie”. W owej chwili postanowiła poświęcić rok, aby zrealizować swój projekt szczęście.
W tej dowcipnej i wciągającej relacji, uaktualnionej i uzupełnionej przez autorkę, Rubin opisuje swoje przygody z dwunastu miesięcy, w trakcie których na własnej skórze sprawdzała teorie dawnych mędrców, wyniki najnowszych badań oraz popularne porady na temat tego, jak stać się szczęśliwszą. Dochodzi do wniosku, że nowości czynią nas szczęśliwszymi, pieniądze dają szczęście, jeśli mądrze się je wydaje, zewnętrzny ład przyczynia się do wewnętrznego spokoju, a nawet najmniejsze zmiany mogą doprowadzić do całkowitej metamorfozy. I przyznaje rację starożytnym filozofom oraz współczesnym naukowcom, że praca nad własnym szczęściem to godny cel.
To jest uaktualnione wydanie obejmujące:
– obszerny wywiad z autorką,
– listę darmowych materiałów dla czytelników,
– manifest projektu szczęście,
– fragment bestsellera Gretchen Rubin Cztery tendencje.
Od perypetii Rubin nie można się oderwać, a to wystarczy, by usatysfakcjonować każdego czytelnika.
„Publishers Weekly”
O autorce:
Gretchen Rubin to jedna z najbardziej wpływowych i zmuszających do myślenia obserwatorek ludzkiej natury i badaczy teorii szczęścia. Jest autorką książek osiągających status bestsellerów (ponad trzy miliony sprzedanych egzemplarzy). Przełożono je na trzydzieści języków. Gretchen prowadzi niezwykle popularny podcast Happier with Gretchen Rubin. Działa na platformach społecznościowych, takich jak Facebook, LinkedIn, Instagram czy Twitter. Jest absolwentką uniwersytetu Yale i Yale Law School. Mieszka w Nowym Jorku z mężem i dwiema córkami.
________________________
Jacek Marciniak, redaktor naczelny naszego wydawnictwa, opowiada o książce”Projekt szczęście”:
https://www.youtube.com/watch?v=Jolzqad710k
Potrzebny ci będzie notatnik, otwartość i sporo samozaparcia. I decyzja, czy jesteś gotowa pracować nad szczęściem dzień po dniu, przez rok, tak jak to zrobiła pisarka Gretchen Rubin. Efekt: wiele cennych spostrzeżeń, ale też niezła zabawa.
Każdy projekt – nawet tak abstrakcyjny, niemal niemierzalny jak szczęście – da się ująć w pewne ramy. Przerobić na biznesplan. Jak łatwo się domyślić, przodują w tym Amerykanie. I to właśnie pewna atrakcyjna, dość uporządkowana (choć niezupełnie) mieszkanka Nowego Jorku jest pomysłodawczynią Projektu Szczęście.
Nazywa się Gretchen Rubin, ma dwie córki, męża, przyjaciół i – jak podkreśla – bliskie relacje z rodzicami i teściami. Dyplom na wydziale prawa Uniwersytetu Yale i kilka wydanych tytułów w CV (m.in. biografie Winstona Churchilla i Johna F. Kennedy’ego).
Jest zdrowa i nie musi jeszcze farbować włosów (zakładając, że dane zamieszczone w jej książce pozostają aktualne). A mimo to któregoś wiosennego ranka zaczęła się zastanawiać, czy jest szczęśliwa. Skoro jest tak dobrze, skąd te kryzysy, kaprysy? Skąd tęsknota za innym miejscem czy czasem? Dlaczego tak mało radości i wdzięczności? Uznała, że „ma duże szanse zmarnować życie” i postanowiła coś z tym zrobić. Opracować własny sposób na szczęście. Zmienić się, a jednocześnie zaakceptować siebie. Mądrzej gospodarować czasem, ale też korzystać z przyjemności – spacerować i czytać do woli. Tak powstała książka „Projekt Szczęście. Albo dlaczego cały rok śpiewałam o poranku, sprzątałam w szafach, kłóciłam się jak należy, czytałam Arystotelesa i dobrze się bawiłam”.
Tabela Franklina
Rubin podeszła do wyzwania w bardzo metodyczny sposób. Obłożyła się książkami z różnych dziedzin: filozofia, psychologia, rozwój, biografie, literatura piękna. Od Platona, poprzez Tołstoja, po Oprah Winfrey. Zapoznała się z definicjami szczęścia. Utwierdziła się w przekonaniu, że – niezależnie do kultury, narodowości, wieku, pochodzenia – pragną go wszyscy. Na patrona swojej samorealizacji wybrała Benjamina Franklina. W swoim czasie (czyli w XVIII wieku) ów zacny mąż stanu wytypował 13 cnót, które postanowił pielęgnować, po czym sporządził tabelę i codziennie odnotowywał, czy dochowuje im wierności. Na czele jego listy znalazły się: umiarkowanie, milczenie i porządek. Oczywiście, każdy ma własne priorytety, inaczej rozumie samodoskonalenie i szczęście. Dlatego, zaczynając swój projekt, Gretchen Rubin nie miała wątpliwości, że będzie on jedyny w swoim rodzaju. Postanowiła poświęcić przedsięwzięciu rok, każdego miesiąca skupiając się na innym obszarze życia. Ostatni miesiąc miał zbierać wszystkie praktyki i postanowienia. Utrwalać nowe, zdrowe nawyki. Nieodłącznym elementem Projektu Szczęście stała się tabela, sporządzona na wzór tej Franklina. Rubin zapisywała w niej wszystkie postanowienia i codziennie rysowała stosowny znaczek („ptaszek” – jeśli stanęła na wysokości zadania, X – jeśli się z niego nie wywiązała). Niektóre z postanowień były, pozornie, bardzo proste. Jak to, od którego zaczęła: „Wcześniej kładź się spać”. Za temat przewodni pierwszego miesiąca pisarka wybrała witalność. Oceniła, że – by sprostać długoterminowemu wyzwaniu – musi nabrać sił. Bo więcej energii to więcej spokoju i cierpliwości.
Oczywiście, na wczesnym chodzeniu spać się nie skończyło. By zadbać o kondycję, rozpoczęła treningi z instruktorem. Kupiła krokomierz (ponoć minimalna aktywność, niezbędna do zachowania zdrowia, to 10 tysięcy kroków dziennie). Zrobiła gruntowne porządki w mieszkaniu, pozbywając się wszystkiego, co niepotrzebne. Załatwiła wszystkie zaległe sprawy z długiej, pięciostronicowej listy (odpowiedź na dawny e-mail, oddanie butów do szewca itp.). Zaczęła energiczniej się poruszać (zgodnie z regułą „Zachowuj się tak, jak chcesz się czuć”). Wprowadziła zwyczaj szybkich porządków przed snem i zasadę jednej minuty („Nie rezygnuj z żadnego zadania, którego czas realizacji nie przekracza minuty”). Na koniec zachwyciła się własną energią i satysfakcją, jaką dała jej uporządkowana przestrzeń (…)