Gra w cykora (ebook)

Autor:

34.90

  • Ilość stron: 224
  • Format: EPUB, MOBI
  • Data wydania: 28.11.2019 r.

Odkryj książkę już teraz. Wyświetl wersję PDF online.

ISBN: 978-83-66142-22-0

1200 w magazynie

SKU: b51930c68a3c-1 Kategorie: ,

Książka dostępna od 28.11.2019 r.

„Gra w cykora” otrzymała tytuł Książki Miesiąca „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”. Książka stycznia 2020, kategoria „proza zagraniczna”

***

Klara Anna Marciniak otrzymała nagrodę „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” za przekład książki pt. „Gra w cykora” Szilárda Rubina

***

Ta powieść, wydana po raz pierwszy w czasach raczej ponurych, na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, szokowała, była czymś wręcz nie do pomyślenia – jak nagłe, niszczące uderzenie meteorytu lub pojawienie się Marsjanina w środku miasta. W literaturze węgierskiej to niezwykłe, by ktoś tak wnikliwie zbadał ciemną stronę „ja”[…]. To rzeczywiście rzadkość.
Péter Esterházy

Z grona „moich zmarłych” w pierwszej kolejności wymieniłbym Fiodora Dostojewskiego i Attilę Józsefa. A spośród moich współczesnych – poezję Sándora Weöresa, Ágnes Nemes Nagy […], jak również prozę László Németha, Gézy Ottlika i Szilárda Rubina.
János Pilinszky

Piękno. Poetyckie, wzruszające piękno bije z tej powieści, ponad ruinami i wodorostami neurastenii; prawdziwy współczesny Werter […].
Miklós Szentkuthy

Klejnot literacki niezwykłej urody, który zasługuje na miejsce wśród najbardziej emocjonujących opowieści miłosnych dwudziestego wieku.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung”

Tragedia gorzkiej pierwszej miłości, opowiedziana w sposób doskonały.
„Der Spiegel”

Miłość i okrucieństwo splatają się w jedną z najbardziej intensywnych historii miłosnych w literaturze.
Papel en blanco (portal)

***

Nagle ogarnął mnie smutek. Koronkowe poduszki, uginające się miękko łóżko, a w nim ciało Urszuli były moim jedynym, prawdziwym zwycięstwem. Jak długo może się tym karmić mężczyzna? Za zachłannością, z jaką Urszula brała ode mnie rozkosz, zdawało się czaić okrucieństwo, chęć szybkiego zaspokojenia głodu i wyswobodzenia się.

Powieść Szilárda Rubina, opublikowana w 1963 roku, to obraz głębokiej, świadomej, a zarazem zaborczej i destrukcyjnej miłości dwojga ludzi w powojennej węgierskiej rzeczywistości. To świetnie napisana, niezwykła historia bezgranicznego cierpienia jednej z postaci – mężczyzny, narratora. Dla wrażliwego czytelnika Gra w cykora może stać się lekturową ucztą, a dla mistrzów stylu przedmiotem subtelnych analiz. Wielu węgierskich prominentnych twórców wymieniało kiedyś i wymienia do dziś tę powieść jako jedno ze swych najwspanialszych doświadczeń czytelniczych.

Do europejskich czytelników Gra w cykora trafiła dopiero po półwieczu. W ostatnich latach życia pisarza ukazał się, okrzyknięty literackim odkryciem, przekład niemiecki tej powieści, a ceniona dziennikarka Ingeborg Harms przyrównała ją do Wielkiego Gatsby’ego Johna Fitzgeralda. Po śmierci Rubina jego powieść równie entuzjastycznie była przyjmowana w innych krajach. Obecnie także polscy czytelnicy mają możliwość obcowania z tą niezwykłą prozą węgierskiego twórcy.

O autorze

Szilárd Rubin (1927–2010) urodził się w Budapeszcie. Uczył się w protestanckim gimnazjum w Csurgó, a następnie w Pécsu. Studiował filologię angielską i węgierską na uniwersytecie w Budapeszcie.

Pierwsze utwory poetyckie opublikowane tuż po wojnie pomieścił w tomach Nasz los i Księżyc w nowiu.

Po 1948 roku Rubina zajmuje już tylko proza. Zachowując kompromisową postawę wobec panującego wówczas porządku politycznego i artystycznego, starał się jednak wymykać schematom i nie popadać w serwilizm.

Szilárd Rubin napisał siedem powieści, wiele szkiców i esejów, ale powieść Gra w cykora, niepozbawiona odwołań autobiograficznych, pozostaje od ponad półwiecza jego utworem literackim najistotniejszym. Została przetłumaczona na siedem języków, a kolejnym przekładom towarzyszyły niezwykle pozytywne reakcje krytyków literackich i czytelników.

***

Książkę przetłumaczyła Klara Marciniak.

______________________________________

Opnia autorstwa Krzysztofa Vargi

W więzieniu pamięci

 Pierwsza poważna miłość w życiu to największe uniesienia, ale i zarazem najsroższe cierpienie, szczególnie gdy ta miłość się kończy. Bo pierwsza miłość jest zawsze na stracenie, nigdy nie będzie miłością ostatnią i najważniejszą, choć kiedy zakochujemy się po raz pierwszy, wzniośle i rozpaczliwie, zdaje się nam, że oto dotknęliśmy absolutu i jesteśmy u progu nieśmiertelności. Ale zarazem taka miłość czy też uzależnienie, bo w pewnym momencie młodzieńcze i niedojrzałe uczucie przemienia się we wzajemne dręczenie się, może trwać całe życie.

Powieść Gra w cykora Szilárda Rubina, autora dotychczas w Polsce nieznanego, pokazuje nam nie tyle miłość będącą spełnieniem, ile uzależnienie psychiczne męskiego narratora od kobiety jego życia. Attila Angyal to ubogi sierota, pragnący zostać pisarzem, klecący wiersze i prozę – także po to, żeby zaimponować Urszuli Carletter, dziewczynie z tzw. dobrego domu, wyżej stojącej od niego w hierarchii społecznej. Ich związek jest mezaliansem i oczywiste, że będzie musiał się rozpaść. Nie gwałtownie jednak, bo o wiele bardziej bolesne od gwałtownego rozstania jest powolne, nieubłagane i nie do powstrzymania oddalanie się od siebie kochanków. Kiedy widać, że wszystko zaczyna się sypać, a zarazem w żaden sposób nie można temu zapobiec, ten, kto pragnie bardziej, widzi, jak ta druga osoba sukcesywnie się odsuwa. Niby kocha ciągle, pisze wciąż listy, mówi coś o wspólnej przyszłości, ale jasne jest, że żadnej wspólnej przyszłości nie ma. Nawet może wyjść za tego Attilę za mąż, ale już w dniu ślubu nie będzie go kochać. A ten mężczyzna, zakochany, ale już nie kochany przez kobietę, zacznie się masochistycznie udręczać. Rozwiedzie się, ale będzie chciał wrócić, nie zniesie nowego zamążpójścia ukochanej, ale będzie czerpał z niego masochistyczną przyjemność, wierząc, że ona kiedyś wróci. Pytanie, które nasuwa się przy lekturze: gdzie jest granica pomiędzy miłością do innej osoby a miłością własną, czy też zakochaniem się nie tyle w człowieku, ile we własnych emocjach. Może jest tak, że Attila tak naprawdę bardziej kocha własne wyobrażenie miłości do Urszuli niż ją samą? Woli szantażować, upadlać się, niż próbować zrozumieć kobietę?

Attila Angyal pisze nędzną powieść „Agenci piekła” – służebną wobec socrealistycznej doktryny, rodzaj politycznego trybutu, jaki składa władzy, żeby tylko zaistnieć jako pisarz. Książka jest beznadziejna, ale daje mu pieniądze i pozycję. Angyal (Anioł po węgiersku, co nadaje przewrotności zarówno jego działaniu, jak i tytułowi jego marnej książki) zaprzedaje się politycznie i moralnie, byleby mieć ukochaną kobietę. Ale żadna kobieta z klasą nie będzie chciała kogoś, kto tak się zeszmaca na samym początku kariery. Angyal nie zachowuje się, mimo swego nazwiska, po anielsku, to człowiek, który przekroczył granicę między miłością a histerią. W przeciwieństwie do niego Urszula to osoba racjonalna. Owszem wydaje nam się, że tę racjonalność zamienia w oportunizm, wiążąc się z działaczem komunistycznym niekoniecznie z powodu płomiennych uczuć. Ale to nie takie proste.

Niby powinienem współczuć Attili, ale moja sympatia, a może raczej zrozumienie, stoi po stronie Urszuli. To osoba, w przeciwieństwie do Attili, bardziej świadoma siebie, kierująca się w życiu twardą oceną sytuacji, własną korzyścią, jednak nie cynicznym pragnieniem kariery i wygodnictwa, bardziej chęcią uporządkowania spraw życiowych. Świadoma, że jej osobista potrzeba szczęścia, a może tylko spokoju, jest sprzeczna z rozedrganą amplitudą uczuć wciąż niepewnego siebie Attili. Poszukiwanie spokoju, tzw. normalnego życia, spełnienia w roli społecznej niekoniecznie musi oznaczać zdradę „młodzieńczych ideałów”. Wszyscy mamy prawo do szczęścia i miłości, ale też wszyscy mamy prawo do normalnego, spokojnego życia, a nie ciągłego miotania się w skrajnych emocjach.

Jestem nadzwyczaj ciekawy, jak inni czytelnicy odbiorą tę, przepełnioną gorącymi afektami, a zarazem napisaną z dystansem i spokojem niewielką powieść, w której zawiera się kilkadziesiąt lat nie tylko miłości, ale i historii Węgier. Warto zwrócić uwagę na historyczne i polityczne tło tej opowieści, bo nie mniej jest ono istotne niż cała gama miłosnych uniesień bohatera. Mamy tu przecież i wspomnienie II wojny światowej, i lekko zarysowany temat Holocaustu, i powojenne przejęcie władzy przez komunistów. Wnioskujemy też, że pewne wydarzenia rozgrywają się w pamiętnym i traumatycznym dla Węgier roku 1956 (odkryta przez Attilę w kajucie statku płynącego Dunajem jego własna inskrypcja z datą „1949”, siedem lat przed owym rejsem do Mohácsa), wreszcie czasy kadaryzmu. A na tym historycznym tle relacja z toksycznej miłości mężczyzny do „zimnej” kobiety.

„Gra w cykora” mówi nam podstawową prawdę o związkach międzyludzkich, choć jest to ta prawda, o której usiłujemy nieustannie zapomnieć albo ją lekceważymy. Otóż o wiele łatwiej jest zdobyć miłość niż ją utrzymać. Zakochać się to żaden problem, ale kochać – oto wyzwanie! Kochać i rozumieć drugą osobę, skupiać się na jej uczuciach i oczekiwaniach, a nie epatować własnym egoistycznym cierpieniem – to jest szczyt umiejętności!

Czy Attila nauczył się na swoich błędach czegokolwiek? Nie wiem. Zyskał zdaje się sławę pisarską, jego napomknienia o podróżach na Zachód wskazywać mogą, że będąc już dojrzałym mężczyzną pisze powieści, które są tłumaczone na języki obce; w tym najprawdopodobniej się zrealizował. A Urszula? Czy jest spełniona, może nawet szczęśliwa? A może ona nigdy nie potrzebowała spełnienia ani szczęścia, a jedynie komfortu psychicznego i dostatku?

„Człowiek nigdy nie powinien pogodzić się z tym, co utracił” – pojawia się takie zdanie. I to jest mądre zdanie, bo dziś każe nam się „przepracować” stratę, przeżyć żałobę i iść dalej, nie oglądając się za siebie. Tymczasem tym, co nas konstytuuje, jest pamięć – pamięć uniesień i epifanii, ale też pamięć straty. Także, a może nade wszystko utraconej miłości. I z tym, nawet jeśli później jakoś „ułożymy sobie życie”, będziemy żyli do śmierci.

Tytułowa „Gra w cykora”, czyli „csirkejáték” (trudno przetłumaczalny tytuł, bo to kurczak zabawka, a może „zabawa w kurczaka”) – to niebezpieczna gra, polegająca na tym, że grupa chłopaków ustawia się na torach kolejowych i czeka na nadjeżdżający pociąg. Wygrywa ten, który uskoczy ostatni przed pędzącą lokomotywą. To oczywiście metafora życia: wygrywa ten, kto – mówiąc kolokwialnie – „nie pęka”, kto ma najmocniejsze nerwy. A może najmniej wyobraźni? Przecież ta „gra w cykora”, w kurczaka, to kompletny idiotyzm! Tak jak idiotycznie zachowuje się Attila – człowiek, który jeszcze nie zrozumiał zasad rządzących światem, w przeciwieństwie do Urszuli. To ona jest dojrzalsza, bardziej świadoma siebie, własnych potrzeb i pragnień. To dorosła kobieta, podczas gdy Attila jest ciągle kurczakiem, któremu tylko czasami wydaje się, że jest kogutem. Trzeba w pewnym momencie życia przepoczwarzyć się z kurczaka w koguta.

Gra w cykora jest powieścią przejmującą, a Rubinowi udało się w sposób wstrzemięźliwy i precyzyjny pokazać graniczne emocje i burzę uczuć. Tak należy pisać o szaleństwie miłości, ze spokojem i dystansem, bo wtedy taka historia mocniej działa. To powieść dla tych, którzy przeszli piekło namiętności, ale i dla tych, którym los oszczędził obłędu zakochania. Na dwustu stronach Rubin powiedział więcej niż tysiące autorów na milionach stron.

 

http://krytycznymokiem.blogspot.com/

19.12.2019

Czuję się trochę jak późny wnuk odczytujący przesłanie ważnej książki. Wydana kilkadziesiąt lat temu powieść nieżyjącego węgierskiego pisarza Szilárda Rubina to literacka wyprawa w rejon, w którym nie dba się już o tę specyficzną staroświeckość języka przy jednoczesnej jego poetyckości. „Gra w cykora” zajmuje uwagę od samego początku, kiedy niespieszny rytm zdań zupełnie nie zapowiada spektakularnego rozwoju akcji i tego, że będzie to powieść o niezwykle intensywnych emocjach. Trudno jednoznacznie określić, czy Rubin proponuje nam anatomię miłości, obsesji, egzystencjalnego wykluczenia, czy przejmującej samotności. Myślę, że jest w tej książce wszystko, co wymienione. Zapada w pamięć zwłaszcza metafora pustyni. Bohater powieści wspomina o pustynnych fascynacjach, a czytając, możemy przyglądać się temu, jak na zgliszczach emocji wypalających od wewnątrz pozostaje ta właśnie przestrzeń. Czyta się „Grę w cykora” z przekonaniem graniczącym wręcz z pewnością, że opowiada przede wszystkim o zawłaszczaniu, a w drugiej kolejności o poczuciu utraty. Czy chodzi tu tylko o sportretowany bardzo niejednoznacznie związek? Myślę, że najważniejsze dla tej książki zdanie ukryło się już na samym jej początku i choć pozornie nie przykuwa uwagi, każe się zanotować i śledzić, w jaki sposób Rubin rozwinie je dalej. (…)

(…) Szilárd Rubin opowiada o wszystkim stylem budującym dystans wobec wydarzeń, ale jednocześnie na tyle uważnie portretuje swoich bohaterów, że możemy przyglądać się temu, do czego doprowadza rozpaczliwa potrzeba bycia kochanym oraz poczucie, że stabilność życia może być związana z obecnością konkretnej osoby. (…)

Dziennik Trybuna

Historia miłości toksycznej

30.12.2019

Gdyby nie pesymistyczna, a nawet drastyczna wymowa tej powieści, nazwałbym ją stylową.
Szilárd Rubin (1927-2010) snuje bowiem swoją opowieść, w znakomitym literacko przekładzie Klary Anny Marciniak (przekładu w aspekcie filologicznym z języka węgierskiego najzwyczajniej ocenić nie potrafię) w sposób znamionujący wybitny talent i kapitalne wyczucie psychologiczne. Bo to powieść którą można określić raczej jako studium psychologiczne patologicznego, toksycznego związku między mężczyzną a kobietą, niż jako powieść miłosną, bo w powieściach miłosnych miłość na ogół rozkwita, a nie jest źródłem cierpień. (…)